(1937)
Po primaaprilisowym liście Fira konsekwentnie odsuwała się od Józia Lustyka, ten jednak jeszcze kilka miesięcy walczył o jej względy. Odwiedzał ją w domu, pisał do niej listy, słał zdjęcia z dedykacjami. A kiedy pod koniec lipca Fira wyjechała do Brzezin, on zaś przyjechawszy do Poznania nie zastał jej w domu, zdeterminowany ruszył za nią do miasteczka koło Łodzi. Zaskoczył ją zupełnie.
Ciocia Lili Lew, u której Fira jak zwykle się zatrzymała, znała Lustyka z Poznania. Nie wiedziała jednak, co między młodymi się stało, widząc więc niespodzianego gościa zaprosiła go na parodniowy pobyt. W ten sposób Fira i Józio spędzili wspólnie parę dni, powstało też kilkanaście ich zdjęć w Brzezinach oraz w Zduńskiej Woli i Kutnie, zrobionych w drodze powrotnej do Poznania. W Zduńskiej Woli odwiedzili poznańską przyjaciółkę Firy, Basię Zajdler, która po wyjściu za mąż za Jurka Pika zamieszkała w tym miasteczku, w Kutnie zaś zatrzymali się dla Adka Lewina. Gdyby nie było wiadomo, co wydarzyło się między Firą i Józiem, z tych zdjęć nie można by tego odczytać. Józio chce być blisko Firy, naprawić błąd, a ona pozwala mu na to, choć już o nim nie myśli. Wyglądają na parę.
W początkach sierpnia 1937 roku, kilka dni po powrocie do Poznania – o czym opowiada w książce – Fira odwiedziła Józia i jego rodzinę w Osielsku. Chciała się z nim ostatecznie rozmówić i zerwać, jednak Józio odczytał jej przyjazd zupełnie inaczej. Jego rodzice przygotowali na cześć – jak myśleli – przyszłej synowej uroczysty obiad, zeszła się cała rodzina i Fira nie była w stanie wytłumaczyć Józiowi, że to już koniec. Wyjechała z niczym. A zerwanie? Nie będzie nagłe, rozciągnie się w czasie, aż w końcu Józio zrozumie, że Firę stracił, i porzuci studia w Poznaniu. Nie pojawi się już więcej na zdjęciach w jej albumach.