(1938)
Fira Mełamedzon niewiele pamięta z tamtej wycieczki, jaką odbyli w środę 23 czerwca 1938 roku. Ot, nadeszło lato, jej przyjaciele studenci kończyli zapewne naukę i rozjeżdżali się na wakacje do domów, wybrali się więc wspólnie na pożegnalny spacer w swoje ulubione rewiry. Fira i trójka jej przyjaciół studentów: Adek Lewin, Adek Engel i Boria Szapiro. Józia Lustyka od prawie roku nie było już w Poznaniu. Poszli Tamą Garbarską (dziś część ul. Garbary od strony Cytadeli) pod Rzeźnię Miejską oraz nad Wartę przy moście Chwaliszewskim, potem zajrzeli jeszcze na stancję do Adka Lewina przy ul. Wielkiej 19. Przedstawiamy tu kilka fotografii z tej wycieczki – ale najpiękniejsze i najciekawsze trafiły do książki.
Wiele fotografii z albumów Firy Mełamedzon-Salańskiej – choć to zdjęcia amatorskie, nieraz źle wykadrowane, naświetlone, nieostre – przemawia do oglądającego swoją atmosferą, mową ciała widocznych na nich ludzi, bogactwem tła, kontekstem sytuacji. Uchwycone na nich zdarzenia i chwile dopowiadają historię tej grupki polskich, poznańskich Żydów żyjących w przededniu wojny, którą w książce opowiada Fira. Ale dobrze jest te fotografie nie tylko oglądać, lecz także czytać – ukryte są w nich nieraz niespodzianki i tajemnice. To zazwyczaj szczegóły – warto je zauważyć na zdjęciu, zrozumieć czym są, dlaczego takie są, co mówią. Na zdjęciach z 23 czerwca 1938 roku – zwłaszcza tych umieszczonych w książce-albumie – jest dużo takich znaczących szczegółów. Oto trzech studentów stoi na ulicy Tama Garbarska (dziś ul. Garbary). Szelmowsko się uśmiechają, wesoło przekrzywiają głowy, każdy coś trzyma w rękach. Adek Engel: białe, cieniutkie rękawiczki Firy. Boria Szapiro – jej letni kapelusik. Adek Lewin – torebkę. Zalotnicy, choć bez nadziei. Na innym zdjęciu na tej samej ulicy usiedli na barierce ogradzającej skwer przed Rzeźnią Miejską. Boria Szapiro poprawia krawat, w dali za nimi rusza z pętli maleńki tramwaj – zaskoczenie dla dzisiejszych poznaniaków, bo dawno już tutaj nie jeździ. Na jeszcze innej fotografii Fira siedzi na drewnianej barierce odgradzającej ulicę Ewangelicką od Warty – dziś w tym miejscu już zasypanej – za nią widać most Chwaliszewski. Oparła rękę na ramieniu Adka Lewina i patrzy gdzieś w bok. A Adek, uśmiechając się szeroko, trzyma w dłoni i prezentuje nam jakąś białą kartkę. Coś jest na niej napisane. „…ilki”. Co to znaczy? Trzeba się trochę nagłowić, żeby odczytać cały napis i zrozumieć jego sens – Adek pokazuje nam „Szpilki”, numer satyrycznego czasopisma, które ukazywało się od grudnia 1935 roku i które musieli na tej wycieczce czytać, bawiąc się dowcipem.
Również na fotografiach tutaj zamieszczonych dzieją się ciekawe rzeczy. Adek Engel stoi przed Rzeźnią Miejską i trzyma w dłoni lornetkę. Skąd ją ma i czego wypatruje? Na innym zdjęciu obaj Adkowie objęli się w ramionach jak starzy bracia kamraci, Adek Engel nosi na lewym ramieniu czarną opaskę – znak żałoby. Niedawno umarła jego mama. Na jeszcze innej fotografii Adek Lewin zdjął krawat, rozpiął koszulę, a marynarkę… zarzucił na ramiona. Mężczyźnie nie wypadało pokazywać się wtedy publicznie w samej koszuli – chyba że był na wakacjach. Czerwcowy dzień musiał być jednak bardzo ciepły, może upalny i Adek poszedł na kompromis z poczuciem powszechnej przyzwoitości i normy.